***
Dziś obudziłam się w nieco lepszym nastroju niż wczoraj.Zresztą dziś kończyłam 17 lat. Zapowiadał się ładny dzień. Przeciągnęłam się na łóżku niczym kotka i postanowiłam, że czas wstawać.Na poprawienie nastroju włączyłam sobie Imagine Dragons-Demons.Uwielbiam tę piosenkę. Zawsze kojarzyła mi się z kimś wyjątkowym. Kimś kto będzie tylko mój. Nucąc "When you feel my heat.." poszłam ubrać się a, że było wyjątkowo ciepło postanowiłam, że założę pastelową sukienkę. Po chwili byłam gotowa.
Za jakieś 10 minut zeszłam na dół, by zjeść śniadanie z wujkiem i ciocią.Mówiłam już im, że nie chce żadnych wyszukanych imprez ani prezentów, jednak z nimi nic nie wiadomo.
- Dzień dobry nasza 17-latko!- przywitał mnie Klopp
- Heej.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Pięknie wyglądasz. No chodź tu! Chciałbym Ci złożyć życzenia.- przytulił mnie
- Oczywiście.
- Więc..Życzymy Ci wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, spełnienia wszystkich Twoich marzeń i żebyś zawsze była takim Słoneczkiem Borussi.- zaśmiał się trener
- Mamy coś dla ciebie.- przyłączyła się Ulla
-Alee..Ja nic nie chciałam.Naprawdę.- powtórzyłam
-Jednak mamy coś dla ciebie.- wręczyła mi pudełko
- Ohh. Dziękuję.- wyszeptałam
- Rozpakujesz?- spytali podekscytowani
- Jasne!- zaczęłam rozpakowywać pudełeczko a w nim znalazłam żółtą koszulkę BvB z podpisami wszystkich zawodników BvB z nazwiskiem "L.Klopp" oraz cyfrą 11.
-Podoba Ci się?- zapytali
-Oczywiście.To jest wspaniała pamiątka! Dziękuję wam. -powiedziałam i pocałowałam ich w policzek.
-Cieszymy się, że ci się podoba.
-Ale dlaczego 11? -zapytałam uśmiechając się szelmowsko
- Ahh.Tak wyszło. -śmiał się Jurgen
- Mhm.- wydawało mi się, że to nie było przypadkowe.
-Teraz to zjedz coś.- poprosiła ciocia
-Chętnie.Jestem głodna jak wilk!- oznajmiłam i usiadłam do stołu.
- Proszę tu są kanapki i herbata.- podała mi z uśmiechem
- Dzięki.
Zjadłam kanapki i wypiłam herbatę i postanowiłam, że pójdę poczytać książkę, którą już dawno miałam przeczytać.Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę.- powiedziałam
-Hej Lenka!- w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Reusa.
-Marco! Cześć.- pobiegłam go przytulić
-Jak się czujesz?- zapytałam
-W porządku.-odpowiedział
-No weź.Nie lubię jak jesteś smutny.- wykrzywiłam usta
-Już.Ogarniam się.Jak miewa się nasza siedemnastka?- zaśmiał się
- Pamiętałeś!- ucieszyłam się
- Oczywiście.Jak mógłbym zapomnieć.- usiadł obok mnie i bawił się kosmykiem moich włosów.
-Cudownie. Chociaż mam z kim spędzić ten dzień.Robert nie pamiętał.- westchnęłam
-Nie przejmuj się nim.Masz mnie.
-Tak.Wiem,ale..- zaczęłam
-Ale co?- patrzył na mnie przenikliwie
- Nieważne.Ważne, że ty pamiętałeś.- spojrzałam na niego dziękując
- Mam coś dla ciebie.
-Dla mnie? Oh.Nie musiałeś.- zawstydziłam się
- Musiałem a teraz chodź.- rozchmurzył się i pociągnął mnie za sobą
- Gdzie?- spytałam zaskoczona
- Niespodzianka.- poruszył śmiesznie brwiami
- Okej.Tylko włożę buty.
-Mhm.Czekam w samochodzie.- poszedł i wysłał mi buziaka
- Hahah. -zaśmiałam się
Gdy Marco wyszedł zastanawiałam się co to za niespodzianka. Co Marco mógł wymyślić.Uśmiech nie znikał mi z twarzy.Zauważyła to ciocia.
- Gdzie wychodzicie? -zapytała zaciekawiona
- Marco zabiera mnie gdzieś...- odpowiedziałam
-Niespodzianka?Uuu so romantic.- zaśmiała się
- Ciociu!- wybuchłam śmiechem
- No już. Nic nie mówię. Tylko mam prośbę.- odparła
-Jaką?
- Wróć o 17.00 nie wcześniej.- rozejrzała się tajemniczo
- A czemu nie wcześniej?- uniosłam brwi
- Po prostu bawcie się dobrze.Pa.- urwała i wyszła na taras
- Pa. -powiedziałam zdezorientowana
Marco siedział w swoim czarnym Audi w czarnych okularach, pomachał Ulli i uśmiechał się tajemniczo.
-Hej! Blondas o co chodzi?- spytałam i zabrałam mu okulary.
-Lenka...Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- śmiał się
-Nieważne zresztą... To gdzie mnie zabierasz?- przygryzłam wargę
- Zobaczysz.-odparł, puszczając oczko
-Signal Iduna Park?
- Myślałem o tym, ale nie.- uśmiechnął się
- Hmm. Restauracja? -zapytałam
- Nie.
-No to nie wiem.- udałam obrażoną
- Spodoba Ci się.
Po około 10 minutach znaleźliśmy się na Dortmundzkim lotnisku.Zobaczyłam ludzi pędzących do swoich samolotów. Dzisiejszego dnia było ich wyjątkowo dużo. Usiadłam na krzesło i poczekałam na Marco, który "musiał coś załatwić". Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.
- Gotowa?- zapytał
-Na co?- wytrzeszczyłam oczy
- Chodź!- złapał mnie za rękę i poprowadził do wielkiego samolotu.
- Dziś ten samolot jest tylko dla nas.Uwielbiam latać dlatego chciałem ci go pokazać.- jego oczy rozbłysły
- Wow. Tylko dla nas? Cudnie!- przytuliłam go
- Wiedziałem, że ci się spodoba. -usiadł obok mnie i podał mi kieliszek z szampanem
-No to... Chciałbym wznieść toast za twoje urodziny.Wszystkiego naj staruszko.- zaśmiał się
- Idiota. -wystawiłam mu język.
- Maleńka.Żartuje
- Hahaha. Bardzo śmieszne.- udałam obrażoną
- No chodź tu. -przytulił mnie a cały świat zawirował. Teraz liczył się tylko On i Ja.Poczułam lekki ścisk w gardle. Tak.Miałam go ochotę pocałować! Naprawdę!
- Mam coś dla ciebie.- ucieszył się
- Przecież ten dzień i tak jest cudowny.Nie chcę nic więcej.- rozmarzyłam się
-Jednak...To dla Ciebie.- podał mi małe czerwone pudełeczko.Otworzyłam je. W środku był łańcuszek z białego złota z zawieszką serduszkiem z ametystu.Przy serduszku były dwa skrzydełka. Wyglądał przepięknie. Z oczu pociekły mi łzy.
- Oh.Nie podoba Ci się?- zasmucił się Reus
-Jak możesz tak mówić?Jest przepiękny.
- Nie. To ty jesteś piękna.- rozchmurzył się i uśmiechnął. Dawno nie widziałam go w tak dobrym nastroju.
-Dziękuję.- szepnęłam mu a w głośnikach zabrzmiało
"Your eyes, they shine so bright
Dziś obudziłam się w nieco lepszym nastroju niż wczoraj.Zresztą dziś kończyłam 17 lat. Zapowiadał się ładny dzień. Przeciągnęłam się na łóżku niczym kotka i postanowiłam, że czas wstawać.Na poprawienie nastroju włączyłam sobie Imagine Dragons-Demons.Uwielbiam tę piosenkę. Zawsze kojarzyła mi się z kimś wyjątkowym. Kimś kto będzie tylko mój. Nucąc "When you feel my heat.." poszłam ubrać się a, że było wyjątkowo ciepło postanowiłam, że założę pastelową sukienkę. Po chwili byłam gotowa.
Za jakieś 10 minut zeszłam na dół, by zjeść śniadanie z wujkiem i ciocią.Mówiłam już im, że nie chce żadnych wyszukanych imprez ani prezentów, jednak z nimi nic nie wiadomo.
- Dzień dobry nasza 17-latko!- przywitał mnie Klopp
- Heej.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Pięknie wyglądasz. No chodź tu! Chciałbym Ci złożyć życzenia.- przytulił mnie
- Oczywiście.
- Więc..Życzymy Ci wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, spełnienia wszystkich Twoich marzeń i żebyś zawsze była takim Słoneczkiem Borussi.- zaśmiał się trener
- Mamy coś dla ciebie.- przyłączyła się Ulla
-Alee..Ja nic nie chciałam.Naprawdę.- powtórzyłam
-Jednak mamy coś dla ciebie.- wręczyła mi pudełko
- Ohh. Dziękuję.- wyszeptałam
- Rozpakujesz?- spytali podekscytowani
- Jasne!- zaczęłam rozpakowywać pudełeczko a w nim znalazłam żółtą koszulkę BvB z podpisami wszystkich zawodników BvB z nazwiskiem "L.Klopp" oraz cyfrą 11.
-Podoba Ci się?- zapytali
-Oczywiście.To jest wspaniała pamiątka! Dziękuję wam. -powiedziałam i pocałowałam ich w policzek.
-Cieszymy się, że ci się podoba.
-Ale dlaczego 11? -zapytałam uśmiechając się szelmowsko
- Ahh.Tak wyszło. -śmiał się Jurgen
- Mhm.- wydawało mi się, że to nie było przypadkowe.
-Teraz to zjedz coś.- poprosiła ciocia
-Chętnie.Jestem głodna jak wilk!- oznajmiłam i usiadłam do stołu.
- Proszę tu są kanapki i herbata.- podała mi z uśmiechem
- Dzięki.
Zjadłam kanapki i wypiłam herbatę i postanowiłam, że pójdę poczytać książkę, którą już dawno miałam przeczytać.Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę.- powiedziałam
-Hej Lenka!- w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Reusa.
-Marco! Cześć.- pobiegłam go przytulić
-Jak się czujesz?- zapytałam
-W porządku.-odpowiedział
-No weź.Nie lubię jak jesteś smutny.- wykrzywiłam usta
-Już.Ogarniam się.Jak miewa się nasza siedemnastka?- zaśmiał się
- Pamiętałeś!- ucieszyłam się
- Oczywiście.Jak mógłbym zapomnieć.- usiadł obok mnie i bawił się kosmykiem moich włosów.
-Cudownie. Chociaż mam z kim spędzić ten dzień.Robert nie pamiętał.- westchnęłam
-Nie przejmuj się nim.Masz mnie.
-Tak.Wiem,ale..- zaczęłam
-Ale co?- patrzył na mnie przenikliwie
- Nieważne.Ważne, że ty pamiętałeś.- spojrzałam na niego dziękując
- Mam coś dla ciebie.
-Dla mnie? Oh.Nie musiałeś.- zawstydziłam się
- Musiałem a teraz chodź.- rozchmurzył się i pociągnął mnie za sobą
- Gdzie?- spytałam zaskoczona
- Niespodzianka.- poruszył śmiesznie brwiami
- Okej.Tylko włożę buty.
-Mhm.Czekam w samochodzie.- poszedł i wysłał mi buziaka
- Hahah. -zaśmiałam się
Gdy Marco wyszedł zastanawiałam się co to za niespodzianka. Co Marco mógł wymyślić.Uśmiech nie znikał mi z twarzy.Zauważyła to ciocia.
- Gdzie wychodzicie? -zapytała zaciekawiona
- Marco zabiera mnie gdzieś...- odpowiedziałam
-Niespodzianka?Uuu so romantic.- zaśmiała się
- Ciociu!- wybuchłam śmiechem
- No już. Nic nie mówię. Tylko mam prośbę.- odparła
-Jaką?
- Wróć o 17.00 nie wcześniej.- rozejrzała się tajemniczo
- A czemu nie wcześniej?- uniosłam brwi
- Po prostu bawcie się dobrze.Pa.- urwała i wyszła na taras
- Pa. -powiedziałam zdezorientowana
Marco siedział w swoim czarnym Audi w czarnych okularach, pomachał Ulli i uśmiechał się tajemniczo.
-Hej! Blondas o co chodzi?- spytałam i zabrałam mu okulary.
-Lenka...Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- śmiał się
-Nieważne zresztą... To gdzie mnie zabierasz?- przygryzłam wargę
- Zobaczysz.-odparł, puszczając oczko
-Signal Iduna Park?
- Myślałem o tym, ale nie.- uśmiechnął się
- Hmm. Restauracja? -zapytałam
- Nie.
-No to nie wiem.- udałam obrażoną
- Spodoba Ci się.
Po około 10 minutach znaleźliśmy się na Dortmundzkim lotnisku.Zobaczyłam ludzi pędzących do swoich samolotów. Dzisiejszego dnia było ich wyjątkowo dużo. Usiadłam na krzesło i poczekałam na Marco, który "musiał coś załatwić". Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.
- Gotowa?- zapytał
-Na co?- wytrzeszczyłam oczy
- Chodź!- złapał mnie za rękę i poprowadził do wielkiego samolotu.
- Dziś ten samolot jest tylko dla nas.Uwielbiam latać dlatego chciałem ci go pokazać.- jego oczy rozbłysły
- Wow. Tylko dla nas? Cudnie!- przytuliłam go
- Wiedziałem, że ci się spodoba. -usiadł obok mnie i podał mi kieliszek z szampanem
-No to... Chciałbym wznieść toast za twoje urodziny.Wszystkiego naj staruszko.- zaśmiał się
- Idiota. -wystawiłam mu język.
- Maleńka.Żartuje
- Hahaha. Bardzo śmieszne.- udałam obrażoną
- No chodź tu. -przytulił mnie a cały świat zawirował. Teraz liczył się tylko On i Ja.Poczułam lekki ścisk w gardle. Tak.Miałam go ochotę pocałować! Naprawdę!
- Mam coś dla ciebie.- ucieszył się
- Przecież ten dzień i tak jest cudowny.Nie chcę nic więcej.- rozmarzyłam się
-Jednak...To dla Ciebie.- podał mi małe czerwone pudełeczko.Otworzyłam je. W środku był łańcuszek z białego złota z zawieszką serduszkiem z ametystu.Przy serduszku były dwa skrzydełka. Wyglądał przepięknie. Z oczu pociekły mi łzy.
- Oh.Nie podoba Ci się?- zasmucił się Reus
-Jak możesz tak mówić?Jest przepiękny.
- Nie. To ty jesteś piękna.- rozchmurzył się i uśmiechnął. Dawno nie widziałam go w tak dobrym nastroju.
-Dziękuję.- szepnęłam mu a w głośnikach zabrzmiało
"Your eyes, they shine so bright
I wanna save their light
I can't escape this now
Unless you show me how..."
C.D.N
___________________________________________________________________________________
Hej! Witajcie po długiej przerwie. Mając trochę czasu postanowiłam napisać 11. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania kochani.Ładny łańcuszek? Sama bym taki chciałaaa *.*
missys Reus ;)
I can't escape this now
Unless you show me how..."
C.D.N
___________________________________________________________________________________
Hej! Witajcie po długiej przerwie. Mając trochę czasu postanowiłam napisać 11. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania kochani.Ładny łańcuszek? Sama bym taki chciałaaa *.*
missys Reus ;)
Jeju, nawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłaś :) Opłacało się tak długo czekać. Jaki romantyk z Marco ;) Ciekawe co on kombinuje razem z Ullą i resztą zapewne :D Czekam z niecierpliwością na nastepny <3
OdpowiedzUsuńJaki cudny rozdział.Masz talent dziewczyno. ;*
OdpowiedzUsuńOhh.ile ja czekałam na nowy rozdział! Czekam na więcej Marco i Leny a łańcuszek boski! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjkasdhkjagdkjhgdsadh *.* W końcu się doczekałam! :D Jak zawsze cudowny!
OdpowiedzUsuńJakąś chwilę temu trafiłam na tego bloga, a już pochłonęłam go w całości :) Muszę przyznać, że piszesz bardzo ciekawie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że nie karzesz na niego długo czekać :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńPS. W wolnej chwili jeżeli będziesz miała ochotę zapraszam do siebie :
http://friend-or-someone-more.blogspot.com/ :)
Zastanawiam się dlaczego dopiero dziś trafiłam na tego bloga ;*
OdpowiedzUsuńWszystko już nadrobiłam i czekam na kolejny, bo piszesz CUDOWNIE! <3
Lena musi być po prostu z Marco no nie ma innej opcji ;D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*